Czy istnieje coś takiego jak włoski styl? Słownikowej definicji nie znajdziemy, ale można wyróżnić czynniki, które pozwalają nam stwierdzić, że ktoś ma „włoski styl”. Nie, tym razem sprezzaturę zostawimy w spokoju.
Moda jest nieodłączną częścią włoskiej kultury i gospodarki. Jest elementem, bez którego włoska układanka byłaby niepełna. Otoczeni zewsząd pięknem przyrody, zabytków, historii wyzierającej z każdej strony i z najmniej spodziewanego rogu, Włosi są skazani na konieczność dostosowania się do takiego otoczenia.
Kobiety od zawsze znały siłę ubioru – szpilek, czerwonej sukni lub małej czarnej. Ubiór jako forma flirtu lub po prostu poczucia się piękną dla samej siebie jest czymś normalnym i naturalnym dla kobiet. Mężczyzna musiał nauczyć się stylu i perswazji ubiorem. I myślę, że Włosi opanowali to najwcześniej.
Wynika to pewnie po części ze społecznego kontekstu, który utarł się na Półwyspie Apenińskim. Nie będę doszukiwał się jego początków, ale myślę, że ładnie zbierze nam on klamrą włoskie zamiłowanie do ubioru, a także obcokrajowców do włoskiego stylu. A chodzi o
Fare la bella figura
Włoskie wywarcie wrażenia za pomocą swojego wizerunku (ubioru, zachowania, gestów, manier, opinii innych o nas) krąży wokół tego jak jesteśmy odbierani przez innych. John Hooper w książce „Włosi”, która niedawno ukazała się na polskim rynku pisze, że „bella figura kładzie nacisk na jak najlepsze dopasowanie się do społeczeństwa”.
Fare la bella figura jednak niesłusznie bywa jednoznacznie rozumiane jako chęć zaimponowania innym. Nie w tym rzecz. To zbyt banalne i prostackie dla Włochów. W przypadku ubioru chodzi bardziej o jego aspekt psychologiczny. Urokliwość, elegancja, chęć, by oponent nawet z konfliktu wyszedł z twarzą, jest niezmiernie przydatną cechą.

źródło: orazioluciano.com
Dobrze skrojony garnitur i ciekawy zestaw smart – casual potrafią nie tylko poprawić samopoczucie właścicielowi, ale również przy okazji podświadomie wywołać pozytywną opinię o „garniturowcu” w oczach innych, co bardzo przydaje się w powierzchownych, codziennych kontaktach.
Facet w dobrze dobranym garniturze kojarzy się z osobą ważną, liderem, człowiekiem czynu, osobą poważaną, z którą trzeba się liczyć. Jeżeli połączymy to z rzeczą najważniejszą, czyli pewnym siebie zachowaniem to mamy idealnie spełnienie fare la bella figura w np. kontekście biznesowym.
Zaznaczę, że nie chodzi tu o umyślną manipulację, ale raczej dbanie o swoją pozycję.
Jeżeli jednak ktoś myśli, że Włosi na co dzień noszą się jak na targach Pitti Uomo, to jest w dużym błędzie. Uliczna moda nie różni się wiele od tej polskiej. Mężczyzna rodem z florenckiego Fortezza da Basso to raczej ewenement nawet na włoskich ulicach. Podczas moich pobytów we Włoszech zauważyłem jedynie garstkę osób wyjętych prosto z żurnala. Mówiąc szczerze: ludzie jako społeczeństwo (i w tym przypadku narodowość nie ma znaczenia) nie mają czasu, pieniędzy i specjalnej ochoty, by stylizować się tylko po to, by zaimponować innym na ulicy. Dominuje dobrze skrojona klasyka.
Ciekawostką jest, że najlepiej ubraną grupą społeczną we Włoszech są mężczyźni w wieku 50+. Mają wyczucie stylu, nie szarżują, dostosowują ubiór do swojego wieku i pełnionego zawodu. Widać to szczególnie jesienią i zimą. Idealnymi przykładami są moje wpisy o włoskich ikonach – Marco Zambaldo i poniedziałkowy o Tonim Tanfanim.
Zaryzykowałbym nawet tezę, że włoscy mężczyźni są faworyzowani i to właśnie do nich jest kierowana większość oferty na rynku odzieżowym.
Poniższe zdjęcia pochodzą w większości z targów Pitti Uomo, ale są one tylko ilustracją tego, co określa się jako „styl włoski”. Pamiętajmy, że mówiąc o stylu Włochów, mamy na myśli właśnie takie wydarzenia, włoską historię mody i marek, a nie życie codzienne, które wygląda inaczej. Będę to wielokrotnie podkreślał, bo mam wrażenie, że ludzie zbyt dosłownie myślą, że Włochy = Pitti i odwrotnie.
Jeżeli nie wierzycie, to przejdźcie się po Neapolu, mekce włoskiego krawiectwa. Zobaczycie tam więcej dżinsów i dresów niż garniturów szytych na miarę.
Ale przecież rzeczywistość nie może zmusić nas, byśmy przestali karmić się mirażem. Zaczynajmy więc!
Skoro nie istnieją żadne spisane reguły ubioru all’italiana, to pora to zrobić. Oczywiście, wszystkie te zagadnienia są czymś tak luźnym i niedefiniowalnym, że jedynie co pozostaje, to podejście do nich na luzie. Jeżeli jesteś Polakiem, to Włochem już nie będziesz. Sorry, Winnetou.
Reguły powszechnie znane i przez Włochów stosowane:
1. Rozmiar ma znaczenie
I Włosi o tym wiedzą. Włosi są wolni od polskich grzechów – zbyt luźnych i pogniecionych koszul, workowatych garniturów i zbyt długich nogawek spodni. I wcale nie wszyscy mają w szafie po pięć kompletów prosto od najmodniejszego neapolitańskiego krawca. Absolutnie. Po prostu mają bardziej rozwinięty zmysł estetyczny i zwracają uwagę na tak elementarną rzecz jak odpowiedni rozmiar.
Nie wszystko we Włoszech jest najwyższej jakości, nawet jeśli dana rzecz jest określana dumnie “Made in Italy”. Warto być świadomym, że istnieje mnóstwo naciągaczy, nie tylko w sektorze odzieżowym, gotowych do wepchnięcia byle szmelcu, zapewniając o włoskim pochodzeniu produktu. Wiedzą, że klienci łatwo wpadają w te manipulacyjne sieci, bo podświadomie napis i metka “Made in Italy” kojarzy się im z najwyższą jakością. Czasami jednak po prostu nas nie stać na rzecz najwyższej jakości w regularnej cenie i musimy iść na kompromis. Włosi oferują nawet tanie rzeczy, o niskiej jakości, w dopasowanym rozmiarze.
Dotyczy to w szczególności koszul, marynarek i garniturów, czyli rzeczy, które stanowią atrybut większości mężczyzn w pracy i podczas przeróżnych uroczystości. Nie jestem zwolennikiem wydawania majątku na rzeczy, ale kompromis w relacji jakość vs. cena nie musi oznaczać noszenia zbyt dużych koszul lub obwisłych marynarek.
Nie będzie tutaj o szyciu bespoke lub MTM, bo nawet z wieszaka można zdobyć idealnie leżącą marynarkę. Pomaga oczywiście standardowa sylwetka i zachowane proporcje. Dlatego po części mają rację te osoby, które mówią, że włoskim mężczyznom jest łatwiej, bo są średniego wzrostu, szczupli i przez to wcisną się w większość rzeczy oferowanych w sklepach. Z drugiej strony nie zależy to przecież od narodowości, ale samej sylwetki i chęci przerabiania zbyt dużych rzeczy u krawca.
W tekście poświęconym włoskim marynarkom i garniturom piszę o dodatkowych miejscach na przeróbki krawieckie, które pomogą dokonać kosmetycznych zmian w najbardziej newralgicznych miejscach koszul i marynarek – talii i rękawach. Piszę również o dropach, które pomagają w dobraniu odpowiedniego rozmiaru marynarki.
“Garnitur ma być drugą skórą mężczyzny” – to słynne powiedzenie włoskich krawców. Jest to pewnego rodzaju filozofia włoskich pracowni krawieckich, która od wielu lat przenikła również do sklepów z ubraniami ready to wear. Chodzi o to, by garnitur nie był zbroją, uniformem żołnierza, który jest podziwiany, ale niewygodny, lecz czymś co nosimy bezwiednie. Do tego potrzeba odpowiedniego rozmiaru i dopasowania do sylwetki.

Źródło: boggi.com
2. Kolory
Powszechnie uważa się, że włoscy mężczyźni kochają kolory i rzeczywiście jest to prawdą. I nie, nie uczą ich tego w szkole. Podświadomie wiedzą, co do siebie pasuje, a co się ze sobą gryzie. Włosi uwielbiają jasne, ale nie jaskrawe kolory.
Jasne rzeczy najlepiej prezentują się na opalonym ciele, dlatego takim powodzeniem cieszą się zdjęcia południowców w jasnych koszulach rozpiętych pod szyją o jeden guzik za dużo. Po prostu nasze oczy lubią takie kontrasty (no szczególnie kobiece oczy 😉
Nie chodzi tu wcale o wszystkie kolory tęczy, ale o odpowiedni ich dobór. To może być głęboki granat marynarki w połączeniu z bielą koszuli, czyli zestaw najbardziej klasyczny, które teoretycznie nie powinien wzbudzać zachwytów swoją powszechnością, a jednak…
3. Smart – casual
Włosi to mistrzowie łączenia i kombinowania jak do typowo formalnego stroju jakim jest garnitur, przemycić coś, co będzie ich odróżniało od reszty i podkreśli ich indywidualność. Formalność to rzecz względna, jak zobaczysz na poniższych zdjęciach.
Elementy stroju:
Buty
Monki, chukka, loafersy. Monki to ulubione obuwie słynnego Lino Leluzziego, w Polsce właściwie nieznane i nieużywane. Przeciętnego Włocha na ulicy zobaczymy jednak raczej w butach New – Balance lub ich włoskim odpowiedniku Hoganach. Ciepłą jesienią rządzą zamszowe buty typu chukka (a dokładniej desert boots), która we Włoszech określane są mianem le scarpe polacchine. Można je dostać nawet za 20 euro i tak jak jakość będzie dyskusyjna, to design nie będzie odbiegał od tych za 200 euro.
Marynarki
Nie chodzi wcale o marynarki prosto od zaprzyjaźnionego krawca zza rogu, ale raczej o ich nieformalność. Więcej o charakterystyce neapolitańskiej marynarki piszę tutaj.
Spora część włoskich marynarek przeznaczonych do codziennego chodzenia jest pozbawiona podszewki, wypełnień ramion i ma nakładane kieszenie. W ten sposób nabierają one typowo sportowego charakteru i są podstawą stylu smart – casual.
Marynarka dwurzędowa (double breasted jacket) nie jest tak popularna na ulicy jak jej tradycyjny odpowiednik. Z wielkim hukiem wróciła do mody, ale cały czas dominuje raczej na wydarzeniach typu Pitti i wśród blogerów niż na włoskich ulicach.
Koszula
Koniecznie rozpięta o 2,3 guziki. Rzadko kto zalicza rozpiętą o jeden guzik za dużo koszulę do oznak sprezzatury, a jest to podstawą włoskiej nonszalancji. Coś co my uznajemy za nietakt czy nawet obleśność, pod włoskim niebem jest rzeczą nagminną, szczególnie latem. No cóż, Włochom więcej rzeczy uchodzi na sucho…
Białe spodnie
jeden z najtrudniejszych do noszenia elementów męskiej garderoby. W Polsce nieakceptowalny, we Włoszech już od dawna cieszy się powodzeniem, nie tylko latem.
Spodnie niekoniecznie muszą być białe. Mogą to być klasyczne beżowe, kremowe chinosy. Chodzi o wykorzystanie spodni jako bazy dla ciemniejszej góry – marynarki lub kurtki.
Okulary przeciwsłoneczne
Teoretycznie nic wielkiego, ale jak pisze John Hooper w książce “Włosi”, mogą mieć o wiele większe znaczenie niż myślimy :
“Co odróżnia włoskie ulice od innych? Oczywiście witryny sklepowe i tabliczki z nazwami. Jest jednak coś jeszcze, czego nie spotka się na taką skalę nawet w innych krajach śródziemnomorskich – to liczba osób w okularach przeciwsłonecznych. (…)
Lekarze z pewnością przyznają, że noszenie okularów przeciwsłonecznych zapewnia ochronę przed promieniowaniem ultrafioletowym. Jednak światło na naszej hipotetycznej ulicy naprawdę da się wytrzymać. Część osób może nosić okulary z powodów estetycznych – żeby ukryć worki pod oczami wywołane przez zbyt późne pójście spać lub zbyt wczesne wstanie. W innych przypadkach okulary przeciwsłoneczne są po prostu modnym dodatkiem.Jednak trudno wyjaśnić, dlaczego o wiele więcej osób zasłania oczy we Włoszech niż, dajmy na to, w Hiszpanii, gdzie światło jest jeszcze bardziej oślepiające zimą z powodu większej wysokości nad poziomem morza. Czy to możliwe, że niektórzy Włosi noszą okulary przeciwsłoneczne z tego samego powodu co pokerzyści? A może istnieje jeszcze jakaś inna przyczyna skrywania się za ciemnymi szkłami? Ut imago est animi voltus sic indices oculi (jak twarz jest obrazem ducha, tak oczy jego wskazówkami) – pisał Cyceron. Z pewnością każda osoba, która skrywa wyraz swoich oczu, zapewnia sobie przewagę w powierzchownych kontaktach społecznych, które we Włoszech są esencją życia”
Po więcej odsyłam do książki Włosi, wydanej przez wydawnictwo WAB.
Dodatki
Szaliki, bransoletki, poszetka ważniejsza od krawata
Bransoletki noszą nawet wiekowi mistrzowie krawiectwa. Zaś poszetka to znakomite narzędzie do podkreślenia swojego indywidualnego stylu, które z powodzeniem może zastąpić krawat w mniej formalnych sytuacjach, dając jednocześnie odczucie elegancji i wysmakowania.
Powyżej na dwóch zdjęciach Diego Della Valle, właściciel firmy Tod’s (a przy okazji marek Hogan i Fay). Jeden z najbogatszych Włochów.
Pułapki, w które możesz wpaść, jeżeli na ślepo i bezkrytycznie będziesz kopiował „włoski styl”:
1. Syndrom Mariano Italiano albo inaczej Dżolero
Czyli przesada we wszystkim. Przesadnie wytaliowane garnitury, zbyt obcisłe koszule z guzikami odpiętymi do pępka, 20 bransoletek na jednym nadgarstku…myślę, że mogę powstrzymać się od dalszego opisu MI.
Włosi to umiar i świetny balans pomiędzy kolorami, a nie powyższy stereotypowy opis.
2. Zbyt krótkie spodnie
Niby to ostatnia moda męskiego stylu, ale mnie nie przekonuje. Po prostu sprawia złe i mało męskie wrażenie. Kostki to możesz mieć gołe, jak masz za krótką kołdrę.
3. Świąteczna choinka
„Skoro kocham kolory i znam na pamięć całą paletę, to wykorzystam je wszystkie w jednej stylizacji”. Spodnie w kwiatuszki i falbanki, razem pomarańczowe spodnie i różowa koszula…Chodząca choinka przystrojona masą bombek, łańcuchów i światełek. Nie, dziękuję.
A teraz zapomnij o tych wszystkich „zasadach” i ubierz się tak, jak chcesz.
Dziękuję Marco Zambaldo, Łukaszowi Masłowskiemu z outdersen.com oraz firmie www.andreaneri.it za możliwość wykorzystania ich zdjęć ilustrujących ten wpis.
Włosi zawsze dobrze wyglądają 🙂
Dzięki za komentarz. 😉
Moim zdaniem bycie Włochem nie oznacza, ze automatycznie lepiej się ubierasz. Z pewnością mają lepiej rozwinięty zmysł estetyczny i umiejętność doboru kolorów, ale cała reszta zależy od samej osoby. Mieli i mają możliwość dobrego wyglądu, bo też ich oferta rynkowa jest olbrzymia i dyktuje, nawet byle jakim firmom, krój np. koszuli czy garnituru (bo z tkaniną to różnie bywa).
Masz ciekawe pióro i muszę przyznać, że Twoje artykuły wnoszą często coś ciekawego. Zainwestuj w rozwój bloga pod kątem graficznym (to podstawa) i promocji a będziesz miał więcej czytelników. Jako fan takiego stylu zostaję z Tobą 🙂
Dzięki za pozytywną ocenę i cenne uwagi 😉 Pewnie zmienię coś w tym roku.
Bardzo trafnie i zwięźle zawarta esencja „włoskiego stylu”.
Bardzo często bywam we Włoszech, szczególnie we Florencji i tak jak napisał autor bloga, codzienna ulica to nie „pitti uomo”. Muszę jednak przyznać, że zdecydowanie nie jest to również nasza ulica. Uważam, że ta podświadoma umiejętność wyczucia równowagi a jednocześnie zachowania podstawowych zasad klasyki bierze się z kultywowanej od dziecka i wszech otaczającej Włochów sztuki w każdej jej aspekcie. Gdzie indziej taksówkarze słuchają muzyki klasycznej? Gdzie indziej jest tyle zabytków i jaki inny kraj wydał na świat więcej mistrzów pędzla i dłuta? Wyczucie i odpowiedni dobór ” składników” moim skromnym zdaniem można również odnieść do do innych dziedzin życia, choćby do włoskiej kuchni. 🙂
Panie Macieju, dziękuję za komentarz.
Chyba faktycznie jest to uzasadnienie włoskiego fenomenu. Zastanawiałem się nad tym wielokrotnie, szukałem nawet opracowań na ten temat, ale jedyne, co znalazłem, to właśnie opinie w Pańskim stylu. I w sumie jak się prześledzi historię tego kraju, to okazuje się, że te ziemie mają chyba najbardziej niesamowitą historię ze wszystkich na świecie.
Mam wrażenie, że Włosi to mają we krwi. Wiedzą jak się ubrać. Można coś od nich zawsze odgapić. Cenne wskazówki. Ciekawie to wszystko zebrałeś. Na pewno przyda się wielu Panom.
z reguły ładniej prezentują się faceci o ciemnej karnacji, dodatkowo ci, którzy zwracają uwagę na ubiór dbają też o figurę… to chyba jest podstawa do budowania stylu- zacząć od ciała a potem można je odziać w ładny ciuch 😉
W pełni się zgadzam. Chociaż rozbudowana sylwetka, szczególnie plecy i barki, potrafią skutecznie zrazić do klasycznej elegancji „z wieszaka”
Jestem italofilem i nie powiem złego słowa na nich. Jednak i w Polsce można się fajnie ubrać za nieduże pieniądze. Tylko trzeba chcieć, nie bać się dobrze wyglądać a nie byle jak jak wszyscy. Są koszule swetry spodnie we wszystkich kolorach. Tylko trzeba kupić i założyć a nie narzekać że ktoś ma lepiej.
Witam. Dla mnie rewelacja, osobiście jestem ogromnym fanem włoskiego stylu i włoskiej jakości. Wiem to z doświadczenia, gdyż sam prowadzę sklep z włoską bielizną( zabrakło mi w tym artykule paru słów o włoskiej bieliźnie). Ubrania włsokie wcale nie muszą być drogie, wystarczy trochę poszukać i znajdzie się zawsze coś super za przyzwoitą kasę.
Pozdrawiam i czekam na więcej tego typu artykułów.
jarek
Przyznam, że bardzo mnie zainspirował Twój artykuł bo szukałem jakiś nowości do swojej szafy. Zawsze mi się wydawało, że włoski styl to taki jak filmie „Ojciec Chrzestny”. Muszę przyznać, że bardzo się myliłem 😉 Chociaż do białych spodni się raczej nie przekonam.
Polecam najbliższe artykuły oraz przeglądanie np. katalogów typowo męskich marek. Lubiam w.g mnie jest niezwykle inspirujący, szczególnie kampanie z lat 2013-2015. http://www.lubiam.it/it/lbm-1911/campaign-ai-2013
Bardzo ciekawe stylizacje, kilka spróbuję nawet podpatrzeć dla siebie. Chociaż do białych spodni faktycznie trudno est się przekonać…